Czy Google obniża ocenę treści generowanych przez AI? (cz. 2)

W najnowszej aktualizacji wytycznych dla zespołu Search Quality Raters z 2025 roku Google po raz pierwszy wprost odnosi się do treści generowanych przez sztuczną inteligencję. Zgodnie z tym dokumentem – strony, których główna treść została stworzona z użyciem narzędzi automatycznych lub generatywnych (AI), mogą otrzymać ocenę Lowest – czyli najniższą możliwą.

Część 2 z 2.
➡️ Część pierwszą przeczytasz tutaj: Czy Google obniża ocenę treści generowanych przez AI? (cz. 1)
➡️ Z pełnym dokumentem Search Quality Evaluator Guidelines można zapoznać się pod tym linkiem (jest to dokument w wygodnym formacie pdf).

Różnica między oceną „Low” a „Lowest”


W najnowszych wytycznych Google wprowadziło też precyzyjne rozróżnienie między oceną „Low” a „Lowest”, które dotyczy jakości treści głównej (MC – Main Content). Różnica polega na stopniu oryginalności, redakcyjnej obróbki i wysiłku włożonego w stworzenie materiału.

„Low”


  • Część treści może być powielona lub oparta na zewnętrznych źródłach,
  • ale widać minimalny wysiłek autora, np. w formie komentarza, streszczenia, własnych opinii, selekcji treści lub analizy.

  • „Lowest”


  • Treść niemal w całości jest skopiowana, sparafrazowana lub automatycznie wygenerowana,
  • nie wnosi żadnej wartości dodanej, nie zawiera komentarzy, nie została zredagowana ani wzbogacona przez twórcę strony.

  • Google podaje konkretne przykłady treści, które mogą zostać ocenione jako „Low”:

  • Posty z mediów społecznościowych przeklejone bez komentarza lub dyskusji.
  • Strony, na których zebrano filmy, obrazy lub inne materiały z zewnętrznych źródeł bez kuracji lub selekcji.
  • Popularne listy typu „Najlepsze X” oparte na cudzych recenzjach i listach, bez własnego wkładu.

  • To rozróżnienie sygnalizuje, że nie tylko masowa generacja treści jest ryzykowna, ale również wszelkie uproszczone metody „przepakowania” gotowych informacji, które nie tworzą nowej wartości.

    Nowa kategoria: treści typu „filler” (zapychacze)


    Google wprowadziło również nową kategorię problematycznych treści: tzw. „filler content”, czyli zapychacze. Są to elementy, które mogą wizualnie dominować stronę, ale nie wspierają jej celu ani nie przekazują informacji istotnych z punktu widzenia użytkownika. Czym dokładnie jest „filler”? To treść:

  • o niskim wysiłku redakcyjnym i niskiej trafności,
  • często zbyt ogólna lub oderwana od głównego tematu,
  • która zwiększa objętość strony, ale nie jej wartość.

  • Google zwraca uwagę, że nawet jeśli taki materiał nie jest szkodliwy, może otrzymać ocenę „Low”, jeśli:

  • utrudnia użytkownikowi dostęp do informacji rzeczywiście wartościowych,
  • rozprasza uwagę od głównej treści,
  • służy tylko wizualnemu „zagęszczeniu” strony bez dodania użyteczności.

  • Wytyczne wprost krytykują m.in. strony, które zaczynają się od długich wstępów nie wnoszących treści, zawierają nadmiar reklam lub treści pobocznych, które przysłaniają to, czego faktycznie szuka użytkownik.

    Surowsze podejście do przesadzonych lub nieprecyzyjnych informacji o autorze i stronie


    Jedną z istotnych zmian w wytycznych Google na 2025 rok jest rozszerzenie kryteriów oceny rzetelności informacji o stronie internetowej lub jej twórcy. Google nie koncentruje się już wyłącznie na przypadkach oczywistego wprowadzania w błąd. Nowa sekcja 5.6 mówi wprost: nawet lekkie przesadzenia w autoprezentacji autora mogą skutkować oceną „Low”, a w niektórych przypadkach nawet „Lowest”. Wytyczne wskazują, że:

    „Deceptive information about a website or content creator is a strong reason for the Lowest rating.”

    Nie chodzi tu wyłącznie o fałszywe tytuły naukowe czy zmyślone certyfikaty. Raterzy mają teraz zwracać uwagę także na mniej drastyczne przypadki — np. twierdzenia o „eksperckości” lub „doświadczeniu”, które wydają się wyolbrzymione lub służą tylko do wzbudzenia zaufania. Przykłady obejmują np. deklaracje osobistego doświadczenia, które nie znajdują odzwierciedlenia w samej treści. Google instruuje ratersów, by nie przyjmowali deklaracji „na wiarę”, ale opierali się na:

  • rzeczywistej zawartości głównej treści (MC),
  • wynikach własnych badań reputacyjnych,
  • wiarygodnych, zewnętrznych źródłach (np. rejestrach zawodowych, publikacjach, stronach firmowych).

  • Podsumowując: jeśli deklarowane kwalifikacje autora lub witryny wydają się być bardziej chwytem marketingowym niż faktem, strona może otrzymać ocenę „Low”.

    Inne drobne zmiany w wytycznych Google


    Wśród mniej spektakularnych, ale nadal istotnych zmian w wytycznych Google znalazło się kilka uzupełnień, które mogą wpłynąć na ocenę treści przez ratersów:

  • Sekcja 4.0 (Lowest quality pages) została rozszerzona o zdanie: „Ocena Lowest jest wymagana, jeśli strona została stworzona wyłącznie z myślą o korzyściach właściciela (np. zysku), bez próby zapewnienia jakiejkolwiek wartości użytkownikowi.”
  • Sekcja 4.5.3 (Deceptive Page Purpose, Deceptive Information, Deceptive Design) została przeorganizowana i wzbogacona o tabelę i wypunktowaną listę przykładów, które pomagają raterom szybciej zidentyfikować przypadki manipulacyjnego designu lub ukrytych intencji strony.
  • Wprowadzono nowy typ oceny: Low Recipe 3 – przyznawany stronom z przepisami kulinarnymi, które zawierają nadmiar niezwiązanych z treścią reklam, przerywników (interstitials) oraz treści rozpraszających. Google zauważa, że nawet dobre przepisy tracą na jakości, jeśli użytkownik ma trudność z ich odnalezieniem.
  • Sekcja 0.4 (Ad Blocking Extensions) została zaktualizowana – raterzy mają teraz obowiązek wyłączyć wszelkie blokery reklam w przeglądarkach, nawet jeśli są one domyślnie aktywne (np. w Chrome), by ocena strony była zgodna z realnym doświadczeniem użytkownika.

  • Podsumowanie: AI to narzędzie – ale jakość treści nadal najważniejsza


    Nowe wytyczne Google dla quality raters pokazują jednoznacznie: nawet najbardziej zaawansowane narzędzia generujące treści nie zastąpią wartościowej, oryginalnej i użytecznej treści. Samo korzystanie z AI nie jest karane, ale treści tworzone w całości automatycznie, bez redakcji i wkładu merytorycznego, mogą skutkować oceną „Lowest” – niezależnie od tego, jak poprawnie wyglądają. Co to oznacza w praktyce dla twórców, marketerów i specjalistów SEO?

  • Masowe generowanie treści na dużą skalę bez ich edycji i kuracji to ryzyko dla jakości całej witryny.
  • Fałszywa lub przesadzona autoprezentacja nie tylko szkodzi reputacji, ale może obniżyć ogólną ocenę jakości strony.
  • Strony zapchane ogólnikami, przydługimi wstępami czy rozpraszaczami, nawet jeśli nie są szkodliwe, mogą zostać ocenione jako „Low” – bo nie wspierają celu użytkownika.
  • Algorytmy coraz lepiej rozpoznają, kiedy strona faktycznie służy użytkownikowi, a kiedy tylko wygląda na pomocną.

  • W 2025 roku standardy jakości w Google są wyższe niż kiedykolwiek wcześniej – a kluczowymi wartościami są autentyczność, wysiłek twórczy i realna wartość dodana. Sztuczna inteligencja może wspierać proces tworzenia treści – ale nie może go w pełni zastępować. Trzeba pochwalić Google za duży krok w tę stronę – być może pozwoli to na owocną walkę z tonami śmieciowego contentu AI, który zalewa Internet.

    ➡️ Przeczytaj także: Jak wybrać dobrą agencję SEO: checklist dla właścicieli firm

    Zapoznaj się z naszą ofertą SEO (pozycjonowania stron internetowych)…


    …lub zapisz się na profesjonalne Szkolenie z SEO w Akademii Marketing Online!


    Jan Wojciechowski

    Content Marketing Specialist


    Specjalista Content Marketingowy z kilkuletnim doświadczeniem. Studiował Zarządzanie i Marketing na Uniwersytecie Warszawskim. W swojej pracy łączy lekkie pióro, wiedzę contentową i zamiłowanie do nowych technologii. Prywatnie miłośnik sportu, literatury oraz ilustrator książek.
    Szkolenia
    Polski