Awersja do strat. Dlaczego bolą bardziej niż zyski cieszą

O zastosowaniu tego mechanizmu w marketingu cyfrowym


Wyobraź sobie, że znajdujesz 100 zł na chodniku. To przyjemne uczucie – uśmiech, lekka euforia, myśl: „Ja to mam szczęście!”. Teraz wyobraź sobie, że zgubiłeś 100 zł. Prawdopodobnie reakcja będzie znacznie silniejsza: złość, żal, rozpamiętywanie, jak mogło do tego dojść. Oba przypadki dotyczą tej samej kwoty, ale odczucia są zupełnie inne. To właśnie awersja do straty – jedno z fundamentalnych zjawisk psychologii behawioralnej, które wpływa na nasze decyzje, często bardziej niż sama logika czy kalkulacja.
W marketingu zrozumienie tego mechanizmu jest absolutnie kluczowe. Wpływa na to, jak formułujemy komunikaty sprzedażowe, jak projektujemy oferty i jak reagujemy na decyzje użytkowników. Bo choć moglibyśmy uwierzyć, że konsumenci kupują dla zysku, znacznie częściej kupują po to, by nie stracić. Ten niuans decyduje o skuteczności wielu kampanii, zwłaszcza w środowisku cyfrowym, gdzie każdy komunikat walczy o sekundę uwagi.

Czym jest awersja do straty?


Awersja do straty (ang. loss aversion) to zjawisko psychologiczne, które polega na tym, że ludzie silniej odczuwają negatywne emocje związane ze stratą niż pozytywne emocje wynikające z analogicznego zysku. Innymi słowy – strata 100 zł boli bardziej, niż cieszy zysk 100 zł. Co więcej, nie trzeba nawet realnie stracić – wystarczy sama perspektywa utraty, by wywołać silną emocjonalną reakcję.

Z marketingowego punktu widzenia szczególnie istotne jest to, że subiektywne poczucie straty może pojawić się nawet wtedy, gdy niczego jeszcze nie posiadamy formalnie. Klient, który kliknął w ofertę, przeczytał o promocji czy wypełnił quiz produktowy, już mentalnie „posiada” pewną wartość. Jeśli system poinformuje go, że właśnie stracił okazję – pojawi się frustracja. I co ciekawe, często to właśnie ta frustracja motywuje do działania znacznie skuteczniej niż potencjalna nagroda.

Kto zauważył i opisał tę koncepcję?


Pojęcie awersji do straty wywodzi się z teorii perspektywy (prospect theory), stworzonej przez Daniela Kahnemana i Amosa Tversky’ego w latach 70. XX wieku. Ich badania nad podejmowaniem decyzji ekonomicznych zapoczątkowały przełom w myśleniu o ludzkim zachowaniu – pokazały, że człowiek nie jest racjonalnym maksymalizatorem korzyści, jak zakładały klasyczne modele ekonomiczne. Wręcz przeciwnie – często działa w sposób emocjonalny, nieprzewidywalny i podatny na błędy poznawcze.


Amos Tversky i Daniel Kahneman

W jednym z najbardziej znanych eksperymentów uczestnicy mieli wybór między pewnym zyskiem a ryzykownym zyskiem większym – większość wybierała bezpieczeństwo. Ale gdy zaproponowano analogiczny wybór, dotyczący straty (pewna strata 50 zł vs. szansa na stratę 100 zł lub brak straty), większość wybierała ryzyko. To odkrycie pokazało, że straty nie tylko bolą bardziej niż cieszą zyski – one także zmieniają sposób podejmowania decyzji. Od tego czasu awersja do straty stała się jednym z kluczowych pojęć w ekonomii behawioralnej i psychologii marketingu.

➡️ Kahneman i Tversky są również autorami m.in. pojęcia efektu zakotwiczenia – warto przeczytać!

Jak działa awersja do straty w praktyce?


Choć brzmi abstrakcyjnie, awersja do straty działa bardzo konkretnie – i bardzo przewidywalnie. Użytkownik, który miał dostęp do narzędzia, widział wyniki testu, korzystał z wersji próbnej, otrzymał rabat – zaczyna traktować te elementy jak swoją własność. I kiedy zbliża się moment ich utraty, pojawia się opór, często silniejszy niż początkowa motywacja do zakupu.

Przykładowo – abonament na platformie z kursami online. Dopóki dostęp trwa, użytkownik nie czuje presji. Ale w chwili, gdy otrzymuje komunikat „Twój dostęp wygasa za 24 godziny – stracisz dostęp do X kursów i Y materiałów” – mechanizm się uruchamia. Decyzja o przedłużeniu rzadko wynika wtedy z entuzjazmu. Zwykle wynika z niechęci do utraty czegoś, co już było moje.

To samo dotyczy mechanizmu FOMO (fear of missing out), który jest pochodną awersji do straty. Klienci nie kupują biletu na webinar, bo myślą, że będzie genialny. Kupują, bo nie chcą stracić okazji, zostać w tyle, nie skorzystać z limitowanej szansy. Widać to wyraźnie w zachowaniach konsumentów: ludzie wolą nie zmieniać planu taryfowego, nawet jeśli nowy wydaje się tańszy; zostają przy znanym rozwiązaniu, by nie „utopić” wcześniejszych inwestycji; a także klikają w maila, bo nie chcą przegapić „ostatniego dnia promocji”.

Zastosowanie awersji do straty w marketingu internetowym


Zrozumienie, że ludzie bardziej reagują na ryzyko straty niż na obietnicę zysku, pozwala projektować znacznie skuteczniejsze komunikaty sprzedażowe i retencyjne. Oto kilka przykładów, jak wykorzystać ten efekt w praktyce — z wyczuciem, ale skutecznie:

  • Komunikaty o utracie dostępu. Zamiast mówić: „Zyskasz dodatkowe funkcje”, powiedz: „Twój dostęp do funkcji X wygaśnie za 3 dni”. Przekaz zorientowany na stratę jest zazwyczaj silniejszym impulsem do działania.
  • E-mail remarketing: porzucony koszyk. Zamiast pisać „Twój koszyk czeka”, lepiej zadziała komunikat: „Twój rabat wygasa za 12 godzin” albo „Zarezerwowany produkt zostanie usunięty”. Strata > czekająca korzyść.
  • Strony sprzedażowe: ograniczenia czasowe i ilościowe. Wyraźnie pokazane: „Zostało tylko 3 sztuki”, „Tylko do końca dnia” – to klasyczne wyzwalacze, ale nadal skuteczne, bo odnoszą się do realnej (lub odczuwanej) straty.
  • Porównania ofert z naciskiem na to, co się traci. Nie tylko „Wersja Premium daje więcej”, ale: „W wersji darmowej nie masz dostępu do…”. Wyraźne nazwanie tego, co zostaje utracone, działa mocniej niż pokazanie korzyści.
  • Utrata statusu lub benefitów. Programy lojalnościowe, które informują o utracie punktów, rabatów czy rangi („Twoje punkty wygasną za 48h”) aktywują mechanizm awersji do straty znacznie skuteczniej niż kolejne bonusy.


  • Wskazówki: jak stosować, żeby nie odstraszyć


    Awersja do straty to narzędzie o dużej sile oddziaływania – i jak każde narzędzie tego typu, wymaga wyczucia. Zbyt mocne naciskanie na strach przed utratą może przynieść odwrotny efekt: zmęczenie, wycofanie się użytkownika, a nawet spadek zaufania do marki.

    1. Po pierwsze: nie przesadzaj z presją. Klient, który regularnie otrzymuje maile „to Twoja ostatnia szansa!”, w końcu przestaje w to wierzyć. Gdy każda okazja jest „ostatnia”, żadna nie wydaje się prawdziwa.
    2. Po drugie: łącz straty z przypomnieniem o wartości. Komunikat „Twój dostęp do premium wygasa” powinien iść w parze z pokazaniem: „a to dzięki niemu miałeś dostęp do X, Y i Z”. Przypominasz nie tylko o stracie, ale też o tym, co było cenne.
    3. Po trzecie: testuj język i ton komunikatów. Subtelna różnica między „możesz zyskać” a „możesz stracić” może podwoić skuteczność kampanii. Ale to, czy działa lepiej wersja łagodna („Nie przegap”) czy dosadna („Stracisz dostęp”), zależy od grupy docelowej i kontekstu.

    ⚠️ Awersja do straty to nie straszak - a naturalny mechanizm, który – dobrze zastosowany – może wzmacniać wartość oferty, nie naruszając relacji z odbiorcą.

    O czym warto pamiętać, zanim użyjesz awersji do straty


    Choć awersja do straty to skuteczna psychologiczna dźwignia, jej użycie wymaga świadomości kontekstu i odbiorcy. Wbrew pozorom nie chodzi o to, by zastraszyć klienta czy wzbudzić presję. Chodzi o to, by przywołać jego realną motywację i uświadomić mu konsekwencje niepodjęcia działania. Jeśli jednak zostanie zastosowana zbyt agresywnie lub zbyt często, może podkopać zaufanie do marki i wywołać efekt odwrotny od zamierzonego.

    Przede wszystkim: nadmiar bodźców prowadzi do zobojętnienia. Jeśli użytkownik raz czy dwa poczuje, że komunikaty o „ostatniej szansie” nie były prawdziwe, automatycznie wykształci odporność na przyszłe ostrzeżenia. A jeśli dodatkowo dozna rozczarowania (np. oferta trwała mimo „końca promocji”), pojawi się zniechęcenie. Druga kwestia to utrata kontroli przez użytkownika. Jeśli przekaz nadmiernie sugeruje przymus, może zostać odebrany jako manipulacja. A to, nawet przy jednorazowej kampanii skutecznej w liczbach, może osłabić relację długofalową.

    Podsumowanie artykułu


    Awersja do straty to jedno z najważniejszych zjawisk w psychologii decyzji. Nie tylko wyjaśnia, dlaczego tak silnie reagujemy na utratę korzyści, ale też pozwala projektować skuteczniejsze strategie marketingowe – zwłaszcza w środowisku online, gdzie czas, uwaga i emocje klientów są towarem deficytowym.

    Zamiast więc wyłącznie podkreślać, co użytkownik zyska, warto również z wyczuciem wskazać, co może stracić. Wersja próbna, punktacja lojalnościowa, promocja ograniczona czasowo – wszystkie te elementy mają większą moc, gdy klient widzi, co mu „ucieka z rąk”. Kluczem do skuteczności jest autentyczność, transparentność i równowaga między korzyścią a ostrzeżeniem. Bo marketing, który angażuje, to nie tylko ten, który obiecuje – ale także ten, który daje wybór i pokazuje konsekwencje.

    ➡️ Przeczytaj także: Efekt IKEA. Dlaczego ludzie doceniają coś, co sami tworzą

    Jeśli chcesz, aby Twoja kampania Google Ads przynosiła szybkie i skuteczne wyniki, warto skorzystać z profesjonalnej optymalizacji. Doświadczeni specjaliści pomogą w doborze strategii, testowaniu reklam i maksymalizacji zwrotu z inwestycji.

    Zapoznaj się z naszą ofertą kampanii w systemie reklamowym Google Ads…


    …lub zapisz się na profesjonalne Szkolenie z Google Ads w Akademii Marketing Online!


    Jan Wojciechowski

    Content Marketing Specialist


    Specjalista Content Marketingowy z kilkuletnim doświadczeniem. Studiował Zarządzanie i Marketing na Uniwersytecie Warszawskim. W swojej pracy łączy lekkie pióro, wiedzę contentową i zamiłowanie do nowych technologii. Prywatnie miłośnik sportu, literatury oraz ilustrator książek.
    Szkolenia
    Polski